Miałeś kiedyś sąsiadów, którzy zawsze i o wszystko mają do wszystkich w okolicy pretensje?
Chuck Schuldiner, nieżyjący lider zespołu Death, podobno miał (nie)szczęście mieszkać tuż obok takich właśnie ludzi: „byli fanatykami religijnymi, bigotami, żyli na swojej, w pewnym sensie, „Kryształowej Górze”, w swoim „krystalicznie doskonałym świecie” i byli przeciwko wszystkiemu i wszystkim. Wszystko wokół siebie potępiali i krytykowali” – powiedział Chuck w wywiadzie udzielonym dla czeskiego Spark Magazine, a opublikowanym w serwisie emptywords.org. Słynny twórca death metalu dodał następnie: „to było dość ironiczne, że ich rodzina była zawsze pierwszą, która przychodziła do kościoła w każdą niedzielę… Religia z pewnością nie jest złą rzeczą, jeśli jednak służy ona do tego, by ktoś czuł się lepszym od innych, by ranić innych, a potem chodzić do kościoła, by błagać Boga o przebaczenie w niedzielny poranek… No cóż, myślę, że to nie o to chodzi”.
Jak więc widać, Chuck nie był wcale, jak pewnie można by przypuszczać, jakoś wybitnie negatywnie nastawiony do religii. Zdaje się, że uważał, iż religia może odgrywać bardzo pozytywną rolę w życiu każdego człowieka. Jeśli jednak staje się źródłem pychy…
Zobaczmy, jak opisał swoich ortodoksyjnych sąsiadów lider Death.
“Crystal Mountain” – Death
Built from blind faith
Passed down from self-induced fantasy
Turn a page to justify
Conjuring* power – it opens wide
On your seventh day,
is that how it’s done?
Twisting your eyes to perceive
all that you want
To assume from ignorance
Inflicting wounds with your
cross-turned dagger
Inside crystal mountain
Evil takes its form
Inside crystal mountain
Commandments are reborn
All the traps are set to confine
All who get in the way of the divine
In sight and in mind of the hypocrite
A slave to the curse forever confined
Shatter the myth
Don’t cut yourself
On your words against
dreams made of steel
Stronger than any faith
That inflicts pain and fear,
is that how it’s done?
Twisting your eyes to perceive
all that you want
To assume from ignorance
Inflicting wounds with your
cross-turned dagger
Inside crystal mountain
Evil takes its form
Inside crystal mountain
Commandments are reborn
* Słowo „conjuring” można też przetłumaczyć jako „kuglarski”. Po dłuuuugiej wymianie zdań z Radkiem Pelcem ostatecznie zdecydowałem się na pozostawienie w tłumaczeniu „magicznej” siły, a nie „kuglarskiej”. Moim zdaniem „magiczna siła” lepiej podkreśla cudowną moc Boga, w którą wierzą wyznawcy; „kuglarska siła” z kolei podkreślałaby oszustwo ludzi, którzy w imieniu wyznawanego przez nich Boga oszukują wiernych, co sugeruje Radek. Co miał na myśli autor tekstu, trudno powiedzieć.
„Kryształowa góra” – Death
Zbudowany ze ślepej wiary
Otrzymanej od samodzielnie pobudzonej fantazji
Przewróć stronę, by uzasadnić
Magiczną siłę, która uwidacznia się
Twojego siódmego dnia,
tak to się robi?
Przewracasz oczami, by dostrzec
wszystko, co tylko chcesz
Wyciągając ignoranckie wnioski
Zadajesz rany twoim
krzyżem niczym sztyletem
Wewnątrz kryształowej góry
Zło przybiera swą postać
Wewnątrz kryształowej góry
Przykazania się odradzają
Wszystkie pułapki są po to, by ograniczać
Wszystkich, którzy staną na drodze boskości
W zasięgu wzroku i w umyśle hipokryty
To niewolnik klątwy ograniczony na zawsze
Skrusz ten mit
Nie kalecz się
Własnymi słowami wobec
marzeń ze stali
Silniejszych niż jakakolwiek wiara
Strasząca bólem i strachem,
czy tak to powstało?
Przewracasz oczami, by dostrzec
wszystko, co tylko chcesz
Wyciągając ignoranckie wnioski
Zadajesz rany twoim
krzyżem niczym sztyletem
Wewnątrz kryształowej góry
Zło przybiera swą postać
Wewnątrz kryształowej góry
Przykazania się odradzają
Zbudowany ze ślepej wiary to oczywiście ktoś, kogo – tak jak sąsiadów Chucka Schuldinera – fundamentem istnienia jest religia. Religia, czyli dziedzina, która nie jest nauką, lecz wiarą. Światopogląd takiej osoby oparty jest zatem z założenia na niepewnej podstawie, otrzymanej od samodzielnie pobudzonej fantazji, przy czym chodzi tutaj o otrzymanie wiary od rodziców (czasownik „pass down” oznacza dosłownie „przekazać”, a wykorzystywany jest najczęściej w znaczeniu „z pokolenia na pokolenie”). Tak więc przekazywane od dorosłych wierzenia trafiają na podatny grunt dziecięcej wyobraźni. Takie starannie „kontrolowane” wychowanie daje oczywiste efekty.
Chuck Schuldiner w trakcie koncertu w Eindhoven w 1998 r. (kadr z wideo zamieszczonego na YouTube)
By uzasadnić swą wiarę, wyznawcy danej religii odwołują się do świętych ksiąg, w których opisane są prawa określone przez nadprzyrodzone, boskie istoty. Chuck growluje: przewróć stronę, by uzasadnić magiczną siłę, która uwidacznia się twojego siódmego dnia – siódmego dnia, czyli w niedzielę, gdy wszyscy chrześcijanie udają się do kościoła na cotygodniową, wspólną modlitwę. A ponieważ w każdą niedzielę kościoły wypełniają się wiernymi, dlatego słyszymy o uwidacznianiu się tej magicznej siły. Większość zgromadzonych w świątyniach ma ze sobą na pewno tę wspólną cechę, że stara się widzieć świat przez pryzmat wyznawanych wartości religijnych. To dlatego w tekście padają słowa o przewracaniu oczami, by dostrzec wszystko, co tylko chcesz. „Wszystko, co tylko chcesz”, to znaczy, by interpretować świat zgodnie z zasadami wyznawanej religii, co oczywiście jest trudne, zwłaszcza w momentach, gdy nauka czy po prostu rzeczywistość dostarcza dowodów albo teorii stojących w sprzeczności z aktualną wykładnią danej religii.
Nie wiemy na pewno, w jaki sposób powstał wszechświat (mamy do dyspozycji tylko trudne do sprawdzenia i zweryfikowania teorie) i z tego powodu mówi się czasem o naszej (tj. ludzkości) ignorancji. Ale skoro wszystko na tym świecie ma swoją przyczynę, to często uznajemy, że musi mieć ją również wszechświat (takie rozumowanie, choć intuicyjnie poprawne i powszechne, w świetle teorii Wielkiego Wybuchu jest błędne, gdyż prawa przyczyny i skutku zaczęły obowiązywać dopiero jakiś czas po Wielkim Wybuchu). Stosunkowo bezpiecznym założeniem w tej sytuacji wydaje się być określenie tej pierwotnej przyczyny… Bogiem-Stwórcą. Naturalną koleją rzeczy w takiej sytuacji wydaje się więc (przynajmniej dla niektórych) zwrócenie się do Boga jako do siły potężniejszej od nas.
To dlatego Chuck mówi o nas, jako o ignorantach, a w chwilę później, dokonując grubego skrótu myślowego, tłumaczy, dlaczego ortodoksyjnie patrzący na tę kwestię ludzie uważają, że są usprawiedliwieni, by zadawać rany swoim krzyżem niczym sztyletem. To bardzo ważna myśl tego utworu, jeśli nie najważniejsza: źle rozumiana religia prowadzi nie do miłości bliźniego, co przecież jest kanonem chrześcijaństwa, lecz do potępiania „niewiernych” za każdym razem, gdy „grzeszą”.
Graffiti upamiętniające ofiary najbardziej znanego ataku fanatyków religijnych w ostatnich latach na redakcję Charlie Hebdo (źródło: dw.com/L. Louis)
Nie wgłębiając się w dywagacje, dodam tylko jedno zdanie komentarza: wystarczy choć trochę poczytać Nowy Testament, by przekonać się, jak dalece takie – moim zdaniem błędne – rozumienie zasadniczego przesłania Chrystusa odbiega od przekazu płynącego z Biblii. Co więcej, przypomina bardziej postawę krytykowanych w ewangeliach faryzeuszy, co autor tekstu opisuje słowami wewnątrz kryształowej góry zło przybiera swą postać. Jak więc interpretować tytuł utworu?
Osobiście skłaniałbym się ku określeniu tytułową „kryształową górą” kogoś, kto uznając niepodważalny autorytet swojej religii, uważa za usprawiedliwione atakowanie wszystkich, którzy nie żyją zgodnie z przykazaniami. Można jednak tytuł utworu interpretować również inaczej – jako metaforycznej góry fałszywych wierzeń tworzonych przez religie w celu kontrolowania ludzkich umysłów (to dlatego w tej górze zło przybiera swą postać). Jak dodaje autor tej interpretacji, ukrywający się za pseudonimem The Ring In Yellow, taka góra jest przezroczysta, gdyż dla kogoś wystarczająco wnikliwego okazała się czytelna i zrozumiała. Niezależnie od tego, która z tych wersji jest bliższa zamysłowi autora liryki, wewnątrz tej „kryształowej góry” przykazania odradzają się, co można zrozumieć w tym kontekście, że są przeinaczane na potrzeby dostosowania do rozumienia religii właśnie w ów niewłaściwy, ortodoksyjny sposób, charakterystyczny dla sąsiadów Chucka. Dzięki temu wyznawcy tak wypaczonej religii stają się nieznośni dla swojego otoczenia.
Tacy ludzie tworzą jednak jeszcze dodatkowo pułapki, by nas ograniczać; nas, to znaczy: wszystkich, którzy staną na drodze boskości. Oznacza to, że trafiając w szpony takich ludzi lub sekt musimy się liczyć z tym, że będzie nam trudno się od nich uwolnić. Słyszymy też w chwilę później, że w zasięgu wzroku i w umyśle hipokryty – to niewolnik klątwy ograniczony na zawsze. I znów możliwe są tu dwie interpretacje. Być może chodzi tutaj o sposób traktowania „niewiernych”, którzy pojawiają się w najbliższym otoczeniu religijnych oszołomów; wówczas wszystkie piękne założenia religii, w tym idea miłości bliźniego, są przez bigotów omijane szerokim łukiem. Mają oczywiście na to tysiąc wytłumaczeń i naprawdę trudnych do zbicia argumentów, a wszystko dlatego, że tacy pseudowyznawcy to zwykli hipokryci, niewolnicy klątwy ograniczeni na zawsze. Alternatywnie owymi niewolnikami-hipokrytami mogą też być uwikłani w sieć zależności członkowie tych społeczności religijnych, którzy co prawda widzą fałsz swoich współwyznawców, milcząco jednak kiwają głowami, by nie zostać przez społeczność ostentacyjnie odrzuconym i potępionym.
Chuck Schuldiner był jednak nietuzinkowym muzykiem i człowiekiem, dlatego nie poprzestaje tylko na krytyce takiej „religijności”, lecz również podpowiada, jak sobie poradzić z wpływem takich toksycznych ludzi na własne życie. Skrusz ten mit, nie kalecz się – podpowiada. Czyli: nie pozwól się obrażać, uodpornij się, nie wchodź w żadne dyskusje z takimi ludźmi – bo i po co? Twoje słowa wobec marzeń ze stali, silniejszych niż jakakolwiek wiara – wzmacnia w nas poczucie pewności siebie autor tekstu. Krótko mówiąc, podpowiada, by zaufać sobie, a nie pozwalać się ciągle ranić. Bo przecież dla człowieka opętanego błędnym albo zbyt radykalnym czy dosłownym rozumieniem wyznawanej przez siebie religii, nigdy nie będziesz dostatecznie dobry, by zasłużyć na pochwałę od Boga.
Kultowy, legendarny Death ma w repertuarze wiele kawałków pełnych krwi, rzezi i mistycyzmu.
Ale nie tylko 🙂 Lirycznie (wraz z rozwojem muzycznym) ewoluował od brutalnej, makabrycznej symboliki po teksty zaangażowane społecznie, dotykające spraw cywilizacyjnych, religijnych, czy kulturowych. Najwyraźniej miał dużo „zastrzeżeń” do fałszywych proroków, sekt i po prostu religii, czego wyrazem były liryki na płycie „Spiritual Healing” i późniejszych. Czy coś spotkało osobiście Chucka ze strony sekt, czy tylko się przyczepił? U nas był Kaszpirowski, a w Stanach sekty, telewizyjne zbory i kościoły cudacznych wyznań (jak choćby Mormoni). Były i są codziennością. Z tym walczył, wyśmiewał i to punktował Chuck. Tylko czemu tak mu na tym zależało?