W 1986 roku ukazał się album „Reign In Blood” zespołu Slayer, który do dziś pozostaje jednym z najlepszych w historii thrash metalu. Trwająca tylko 29 minut i składająca się z dziesięciu kompozycji płyta zwala z nóg swoją ekspresją, dynamiką, ale też co chwilę zaskakuje niekończącymi się przyspieszeniami i przemykającymi niczym pociąg-widmo ultrakrótkimi solówkami. Na dodatek ostatni utwór, kultowy „Raining Blood”, w punkcie kulminacyjnym przekształca się (jakże trafnie!) w odgłos burzy, która… nigdy się nie kończy – ostatni rowek winylowej płyty został bowiem zakrzywiony do środka.
To właśnie ta płyta wraz z wydanym w tym samym roku słynnym „Master of Puppets” Metalliki dokonała w historii thrash metalu przełomu. Do wydania tych albumów podgatunek był często bojkotowany, ignorowany, ba! – nawet odsądzany od czci i wiary, także przez twórców nieco łagodniejszych odmian ciężkiego rocka. Krytykowano astronomiczne tempo grania, wyśmiewano mroczną atmosferę i subkulturę towarzyszącą muzyce. Nade wszystko w ogniu krytyki znalazły się jednak teksty, często dotykające tematyką o ciemne moce, szydzące z religii chrześcijańskiej, a czasem także zahaczające o satanizm.
Album „Reign In Blood” otwiera jednak utwór, który stał się kontrowersyjny z zupełnie innego powodu. Napisany przez Jeffa Hannemana „Angel of Death” to efekt lektury książki o Josefie Mengele, słynnym nazistowskim „lekarzu” z Oświęcimia, przeprowadzającym okrutne eksperymenty na więźniach. Oczywiście „hejt” dominujący w ocenach działalności zespołu wziął górę i tym razem, a podjęcie tematyki kata z Auschwitz spowodowało kolejną falę ataków na zespół, tym razem rzekomo sympatyzujący z ideologią nazistowską. Tłumaczenia, że tekst jest opisem okrucieństw dokonywanych przez Mengele, nie znalazły zrozumienia. W wywiadzie opublikowanym przez serwis Loudwire w 2016 roku Tom Araya powiedział, że firma Columbia Records odmówiła nawet z powodu „Angel of Death” dystrybucji płyty, przez co ostatecznie zadania tego podjęła się firma Geffen Records. Obrońcy grupy przypominali wprawdzie, że dwaj muzycy zespołu (Tom Araya i Dave Lombardo) to Latynosi, a producentem tej płyty był Rick Rubin, Żyd, wyjaśnienia te jednak w niczym krytykom nie przeszkadzały.
Zobaczmy zatem, co niesie z sobą „Angel of Death”…
„Angel of Death” – Slayer
Auschwitz, the meaning of pain
The way that I want you to die
Slow death, immense decay
Showers that cleanse you of your life
Forced in
Like cattle you run
Stripped of
Your life’s worth
Human mice, for the Angel of Death
Four hundred thousand more to die
Angel of Death
Monarch to the kingdom of the dead
Sadistic, surgeon of demise
Sadist of the noblest blood
Destroying, without mercy
To benefit the Aryan race
Surgery, with no anesthesia
Feel the knife pierce you intensely
Inferior, no use to mankind
Strapped down screaming out to die
Angel of Death
Monarch to the kingdom of the dead
Infamous butcher,
Angel of Death
Pumped with fluid, inside your brain
Pressure in your skull begins pushing through your eyes
Burning flesh, drips away
Test of heat burns your skin, your mind starts to boil
Frigid cold, cracks your limbs
How long can you last in this frozen water burial?
Sewn together, joining heads
Just a matter of time ’til you rip yourselves apart
Millions laid out
In their crowded tombs
Sickening ways to achieve
The holocaust
Seas of blood, bury life
Smell your death as it burns deep inside of you
Abacinate, eyes that bleed
Praying for the end of your wide awake nightmare
Wings of pain, reach out for you
His face of death staring down, your blood running cold
Injecting cells, dying eyes
Feeding on the screams of the mutants he’s creating
Pathetic harmless victims
Left to die
Rancid Angel of Death
Flying free
Angel of Death
Monarch to the kingdom of the dead
Infamous butcher,
Angel of Death
„Anioł Śmierci” – Slayer
Auschwitz oznacza cierpienie
Miejsce, w którym chcę, byś umierał
Powolną śmiercią, totalnie unicestwiony
Pod prysznicami, które zmyją z ciebie życie
Wepchnięci siłą
Biegacie niczym bydło
Obdarci
Z godności życia
Dla Anioła Śmierci to ludzkie szczury
Umrze jeszcze czterysta tysięcy ludzi
Anioł Śmierci
Monarcha królestwa umarłych
Sadystyczny chirurg unicestwienia
Sadysta najczystszej krwi
Niszczący bez litości
Dla pożytku aryjskiej rasy
Operacje bez znieczulenia
Poczuj skalpel wrzynający się głęboko w ciało
Nędzniku, bezużyteczny dla ludzkości,
Przywiązany do stołu, wrzeszczący aż do śmierci
Anioł Śmierci
Monarcha królestwa umarłych
Nikczemny rzeźnik
Anioł Śmierci
Wpompowana w twój mózg ciecz
Ciśnienie w czaszce wypychające twoje oczy
Z płonącego ciała coś kapie
Test gorąca pali ci skórę, umysł zaczyna wrzeć
Lodowate zimno łamie ci kończyny
Jak długo wytrzymasz w tej zamarzającej wodzie?
Pozszywani głowami,
To tylko kwestia czasu, kiedy się rozprujecie z powrotem
Miliony rozkładających się ciał
W masowych mogiłach
Obrzydliwe metody urzeczywistnienia
Holokaustu
Morze krwi, pogrzebane życia
Odór śmierci spalającej twoje wnętrze
Wypalone gorącym prętem oczy krwawią
Modlisz się o koniec tego straszliwego koszmaru
Skrzydła cierpienia sięgają po ciebie
Jego śmiercionośne oblicze patrzy na ciebie z góry, gdy
twoja krew krzepnie
Wstrzykuje komórki, gdy twe oczy gasną
Karmi się wrzaskami mutantów, które tworzy
Żałosne, bezbronne ofiary
Pozostawione, by umrzeć
Zdziczały Anioł Śmierci
Odlatuje wolny
Anioł Śmierci
Monarcha królestwa umarłych
Nikczemny rzeźnik
Anioł Śmierci
Moim zdaniem nawet pobieżne przejrzenie tekstu nie może pozostawić najmniejszych wątpliwości co do rzeczywistych intencji Hannemana. No bo jak interpretować słowa: sadystyczny chirurg unicestwienia, sadysta najczystszej krwi czy nikczemny rzeźnik? Drastyczne, naturalistyczne opisy okrutnych eksperymentów wykonywanych przez Mengele na więźniach nie można w tej sytuacji rozumieć inaczej, niż tylko jako charakterystyczne dla bezkompromisowej stylistyki gatunku (chodzi mi tutaj o to, że teksty muzyków metalowych uchodzą często za drastyczne, obsceniczne, epatujące okrucieństwem itd.). Dodajmy też, że zdziczałego Anioła Śmierci nie dosięga kara – odlatuje wolno, co jest zgodne z prawdą – jak pewnie wiecie, Josef Mengele w roku 1949 zdołał zbiec do Argentyny dzięki pomocy rzymskokatolickiego biskupa Hudala (zwerbowanego przez hitlerowski wywiad w 1943 r.). Wiadomo też, że bywał później w Niemczech, a w Argentynie niespecjalnie mocno się ukrywał. Widać, że tzw. społeczności międzynarodowej niespecjalnie zależało na tym, by go schwytać – może dlatego, iż… doceniono jego wkład w rozwój medycyny…?
Tak, tak, to nie żadna pomyłka – efekty jego okrutnych „eksperymentów” znacząco przyspieszyły rozwój medycyny. Nikt tego nie powie otwarcie w świetle kamer, ale po cichu wiele osobistości świata nauki przytaknie, że gdyby nie zbrodniczy charakter działalności Mengele, efekty jego „badań” zostałyby prawdopodobnie nagrodzone Noblem. Kat Oświęcimia zmarł dopiero w roku 1979 w Brazylii z przyczyn naturalnych – nigdy nie został postawiony przed sądem. Tekst Slayera powinien zostać zatem zrozumiany raczej jako wołanie o sprawiedliwość, której nigdy nie stało się zadość, a nie pochwała nazizmu czy brutalności. A jeśli spotkacie kogoś, kto będzie twierdził inaczej, poproście go o przeczytanie powyższego tekstu wraz z tłumaczeniem i zapytajcie jeszcze raz, czy nadal uważa, że Slayer gloryfikował zbrodnie nazizmu. Jeśli nie zmieni zdania, sprawdźcie, czy na pewno umie czytać.
A ja myślę, że Slayer ani nie chwalił, ani nie ganił Mengele, obozów i nazizmu… Opisał tylko ten „smród”, wykorzystał fakty historyczne do swojej mrocznej opowieści. Takie „rzeczy” to idealna pożywka dla metalu. Podobnie jest np. z Jerychem – czy w „piosenkach” metalowych jest za i przeciw? Ktoś chwali, ktoś potępia zburzenie murów? Opisuje się tę „historię”, śpiewa o niej, opowiada…. A ty „słuchaczu” sam zdecyduj po której jesteś stronie 🙂