Żyjemy w kraju, w którym Stany Zjednoczone są powszechnie uważane za wielkiego sojusznika Polski oraz jako fantastyczne miejsce do życia. Wielu naszych rodaków ma do USA stosunek zdecydowanie pozytywny, rzadziej można spotkać takich, którzy do roli odgrywanej przez światowego hegemona mają stosunek krytyczny. Tymczasem różne działania tego kraju na arenie międzynarodowej są przez wielu ludzi oceniane często mocno negatywnie. Już sam fakt, że państwo to stało się wrogiem nr 1 wielu krajów muzułmańskich powinien dać do myślenia – nic w końcu nie dzieje się bez przyczyny. Najwyraźniej muzycy Rammsteina również nie podzielają jednostronnego podziwu dla „ojczyzny wolności”, skoro w czasie amerykańskiej interwencji w Iraku napisali piosenkę „Amerika”. Powiedzieć o tym kawałku: „sarkastyczny” i „prowokacyjny”, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Przyjrzyjmy się mu więc bliżej, bo stał się przyczyną wielu kontrowersji interpretacyjnych, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych właśnie.
“Amerika” – Rammstein
We’re all living in Amerika
Amerika ist wunderbar
We’re all living in Amerika
Amerika, Amerika
Wenn getanzt wird will ich führen
Auch wenn ihr euch alleine dreht
Lasst euch ein wenig kontrollieren
Ich zeige euch wie‘s richtig geht
Wir bilden einen lieben Reigen
Die Freiheit spielt auf allen Geigen
Musik kommt aus dem Weißen Haus
Und vor Paris steht Mickey Maus
We’re all living in Amerika
Amerika ist wunderbar
We’re all living in Amerika
Amerika, Amerika
Ich kenne Schritte, die sehr nützen
Und werde euch vor Fehltritt schützen
Und wer nicht tanzen will am Schluss
Weiß noch nicht dass er Tanzen muss
Wir bilden einen lieben Reigen
Ich werde Euch die Richtung zeigen
Nach Afrika kommt Santa Claus
Und vor Paris steht Mickey Maus
We’re all living in Amerika
Amerika ist wunderbar
We’re all living in Amerika
Amerika, Amerika
We’re all living in Amerika
Coca-Cola, Wonderbra
We’re all living in Amerika
Amerika, Amerika
This is not a love song
This is not a love song
I don’t sing my mother tongue
No, this is not a love song
We’re all living in Amerika
Amerika ist wunderbar
We’re all living in Amerika
Amerika, Amerika
We’re all living in Amerika
Coca-Cola, sometimes war
We’re all living in Amerika
Amerika, Amerika
„Ameryka” – Rammstein
Wszyscy żyjemy w Ameryce
W Ameryce, tej wspaniałej
Wszyscy żyjemy w Ameryce
W Ameryce, w Ameryce
Będę w tańcu was prowadzić
Nawet gdy tańczycie sami
Trochę was chcę kontrolować
Więc pokażę wam, jak tańczyć trza
Zatańczymy pięknie w koło
Wolność zagra pierwsze skrzypce
Biały Dom podeśle nuty
Do Paryża Myszkę Miki
Wszyscy żyjemy w Ameryce
W Ameryce, tej wspaniałej
Wszyscy żyjemy w Ameryce
W Ameryce, w Ameryce
Kroki znam przydatne bardzo
I ochronię wszystkich przed błędami
A kto tańczyć nie chce tak na koniec
Wnet się dowie, że wręcz musi
Zatańczymy pięknie w koło
Ja pokażę wam kierunek
Święty Mikołaj – do Afryki
Do Paryża – Myszka Miki
Wszyscy żyjemy w Ameryce
W Ameryce, tej wspaniałej
Wszyscy żyjemy w Ameryce
W Ameryce, w Ameryce
Wszyscy żyjemy w Ameryce
Coca-Cola, Wonderbra
Wszyscy żyjemy w Ameryce
W Ameryce, w Ameryce
Nie jest to miłosna pieśń
Nie jest to miłosna pieśń
Nie śpiewam jej w języku mym
Nie, nie jest to miłosna pieśń
Wszyscy żyjemy w Ameryce
W Ameryce, tej wspaniałej
Wszyscy żyjemy w Ameryce
W Ameryce, w Ameryce
Wszyscy żyjemy w Ameryce
Coca-Cola, czasem wojna
Wszyscy żyjemy w Ameryce
W Ameryce, w Ameryce
Cóż to znaczy: wszyscy żyjemy w Ameryce???
Oczywiście chodzi o to, że niezależnie od tego, gdzie żyjemy, prędzej czy później stykamy się z wpływem amerykańskiej cywilizacji, czy to poprzez filmy albo muzykę, czy poprzez produkty typu Coca-Cola czy McDonald’s. Ekspansja amerykańskiej cywilizacji na cały świat to fakt absolutnie niepodważalny. Naprawdę nie trzeba zbyt wiele myśleć, by dojść do wniosku, że nie dzieje się to bez wsparcia ze strony amerykańskiego rządu. Tak się składa, że w roku 1994, gdy wprowadzano w Polsce ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych, która zakazywała handlu m.in. nielegalnymi płytami i kasetami muzycznymi, pracowałem w redakcji miesięcznika komputerowego. Ustawa ta sankcjonowała także handel nielegalnym oprogramowaniem, siłą rzeczy miałem więc okazję przyjrzeć się z bliska, w jakich okolicznościach i w jaki sposób ta ustawa była w Polsce wprowadzana.
Choć dziś trudno w to uwierzyć, w tamtych czasach programy komputerowe czy kasety muzyczne kupowało się na giełdach i targowiskach od handlarzy, którzy sprzedawali najnowsze oprogramowanie, kasety VHS z filmami i magnetofonowe z muzyką w pirackich wersjach po cenach dostępnych dla kieszeni przeciętnych obywateli. Bez dwóch zdań na legalny software w tamtym czasie nie było stać nie tylko nabywców prywatnych, ale też i wielu instytucjonalnych. Podobnie było z muzyką czy filmem – Polacy po prostu zarabiali wtedy stanowczo za mało, by móc sobie pozwolić na kupienie czegokolwiek po cenach zachodnich.
Naciski ze strony głównie Stanów Zjednoczonych i krajów Unii Europejskiej doprowadziły jednak do tego, że 4 lutego 1994 roku wprowadzono w Polsce nową ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Niewielu pewnie dziś pamięta, że stan wiedzy na temat techniki komputerowej naszego społeczeństwa w tamtym czasie był na tak niskim poziomie, że prawnicy przygotowujący tekst części ustawy dotyczącej oprogramowania komputerowego ograniczyli się w zasadzie do… dosłownego przetłumaczenia dyrektywy UE z 1991 roku w tej sprawie. W efekcie do obiegu weszło kompletnie niezrozumiałe dla osób na co dzień pracujących w branży IT prawo, rojące się od wymyślonej terminologii, nie mającej nic wspólnego z używanym słownictwem. Część tych potworków językowych pozostało w ustawie zresztą do dziś… Mówiąc wprost, byliśmy do wprowadzenia takiej ustawy kompletnie nieprzygotowani i robiliśmy to, obrazowo mówiąc, po omacku. Tak właśnie wyglądało w praktyce wdrażanie prawa mającego na celu szerokie otworzenie kolejnego rynku dla ekspansji zachodniej (w tym amerykańskiej) kultury i myśli technicznej.
Wróćmy jednak do tekstu Rammsteina. Przytoczyłem tę historię, bo rzuca ona pewne światło na to, co chcieli w swym utworze „Amerika” powiedzieć niemieccy muzycy. Wszyscy żyjemy w Ameryce, w Ameryce, tej wspaniałej, bo niezależnie od tego, w jakim kraju żyjesz, niemal codziennie stykasz się z amerykańskim filmem, muzyką, oprogramowaniem, produktami żywnościowymi czy dobrami powszechnego użytku. Nie można zaprzeczyć, że potężna część przychodów amerykańskich firm płynie zza granicy. Gdyby jednak odbywało się to rzeczywiście na zasadzie wolnego handlu i swobodnego przepływu dóbr i towarów, pewnie „Amerika” nigdy by nie powstała. Muzycy Rammsteina sugerują więc, że mamy do czynienia z pewnym dyktatem. To dlatego wokalista grupy, Till Lindemann, śpiewa: będę w tańcu was prowadzić, nawet gdy tańczycie sami. Trochę was chcę kontrolować, więc pokażę wam, jak tańczyć trza. Sprowadzając zachowanie rządu Stanów Zjednoczonych do zachowania prowadzącego w tańcu, zespół alegorycznie podpowiada, że ten taniec nie do końca jest dla osoby prowadzonej dobrowolny. Mówiąc bardziej wprost, każdy kraj, jeśli chce żyć w przyjaźni z rządem USA, musi się dostosować do warunków, jakie Stany Zjednoczone mu narzucają – zdają się przemycać w tle muzycy. My na początku lat 90-tych roku nie tylko chcieliśmy szybko poprawić nasze stosunki z mocarstwem zza oceanu, ale też zabiegaliśmy o to, by USA stały się naszym sojusznikiem. Nic dziwnego, że wprowadzane prawo autorskie trafiło do parlamentu w wersji robionej na kolanie. Jak widać, tradycja przygotowywania prawa w pośpiechu ma w Polsce głębokie tradycje.
W dalszej części utworu muzycy mówią jeszcze dobitniej: zatańczymy pięknie w koło, wolność zagra pierwsze skrzypce, Biały Dom podeśle nuty, do Paryża Myszkę Miki. Taniec w kółku ma wymowę symboliczną – ma obrazować jedność tańczących. Komentatorzy serwisu Genius.com zwracają dodatkowo uwagę, że koło jest także symbolem paktu NATO – kto wie, czy nie o to właśnie muzykom Rammsteina chodziło. Dodatkowo członkowie grupy zdają się podpowiadać, kto na świecie ma monopol na niesienie sztandaru wolności, więc to Biały Dom układa nuty do tego tańca. Wykorzystano tu sparafrazowany niemieckojęzyczny idiom -,,Hier spielt die Musik” (dosłownie: „tu gra muzyka”), który oznacza miejsce, będące centralnym, najważniejszym punktem, na którym skupia się uwaga wszystkich. Zamiast słowa „muzyka” grupa użyła jednak słowa „wolność”, co wzmocniło jeszcze znaczenie tych słów. A że wchodzenie USA na rynki kolejnych krajów realizowane jest zwykle najpierw w sferze politycznej (nawet w drodze wojny), bardzo często odbywa się „na sztandarach” wolności i demokracji. Tak właśnie było w czasie pisania tej piosenki przez zespół, gdy trwała interwencja w Iraku, w ślad za którą poszły warte miliardy dolarów umowy głównie dla amerykańskich firm, które wzięły udział w powojennej odbudowie Iraku. W teledysku do utworu, o którym więcej napiszę nieco później, pokazano ten proces dość dosłownie, poprzez wielokrotnie przewijający się motyw ludzi z różnych, czasem bardzo egzotycznych krajów spożywających różne amerykańskie produkty żywnościowe czy używających przedmioty wytworzone za oceanem.
Myszka Miki z kolei była wielokrotnie wykorzystywana na całym świecie w różnych satyrach na amerykański ekspansjonizm. Także Lindemann i spółka wykorzystali tę uroczą postać w swoim utworze, by podkreślić dominację amerykańskiej kultury nad światem. Kultury, której centrum tradycyjnie jest Paryż, a do którego „wysłano” Myszkę Miki, by w powstałym nieopodal miasta Disneylandzie pogłębiać wpływy kultury amerykańskiej. (Jeszcze bardziej absurdalnie brzmi kierowanie z reguły grubo ubranego Świętego Mikołaja do… gorącej Afryki, o czym Till śpiewa w dalszej części utworu.) Gwoli ścisłości, to oczywiście nie była decyzja rządu amerykańskiego, by takie centrum pod Paryżem zbudować; rolą rządu USA było co najwyżej wspieranie Walt Disney Company w doprowadzeniu do powstania tego parku zabaw akurat w tym miejscu.
W drugiej zwrotce muzycy przekonują jednak, że taki sposób prowadzenia polityki przez Stany Zjednoczone ma swoje uzasadnienie. Kroki znam przydatne bardzo i ochronię wszystkich przed błędami – śpiewa Lindemann. To oczywiście sarkazm, który wyjaśnia się w kolejnych liniach: a kto tańczyć nie chce tak na koniec, wnet się dowie, że wręcz musi. Czyli: albo jesteś posłuszny woli amerykańskiego hegemona, albo masz przerąbane.
W refrenie w pewnym momencie pojawiają się dwie znane marki. Pierwsza to jedna z najbardziej rozpoznawalnych amerykańskich marek na świecie: Coca-Cola, symbol amerykańskiej ekspansji gospodarczej, prawdopodobnie najbardziej znana marka w czasie pisania tego utworu. Amerykanizację kultury światowej określa się czasem anglojęzycznym terminem Cocacolonization (dosłownie: cocakolonizacją) – w Polsce nie jest to zbyt znany termin, stosowany jednak jest w innych krajach. Druga z kolei – Wonderbra – nieco mniej znana – to oryginalnie marka kanadyjskiej bielizny damskiej. Została ona jednak w pewnym momencie przejęta przez Sara Lee Corporation z Illinois, i choć w świecie nadal funkcjonuje jako marka kanadyjska, to jednak de facto jej właścicielem jest firma amerykańska. Rammstein podaje nam więc dwa znakomite brandy jako przykłady dwóch różnych sposobów amerykańskiej dominacji na świecie poprzez promowanie własnej marki albo poprzez wykupienie rozpoznawalnej marki z innego kraju.
W ostatniej powtórce refrenu następuje jednak zmiana i zamiast wymienienia wspomnianych marek słyszymy: wszyscy żyjemy w Ameryce: Coca-Cola, czasem wojna. Bo, jak wspomnieliśmy wcześniej, gdy Stany Zjednoczone nie są w stanie pokojowymi środkami osiągnąć swoich ekspansjonistycznych celów, przywożą je na lufach swoich 70-tonowych czołgów. Jak do Iraku w 2004 roku, na podstawie fałszywych oskarżeń o rzekomych kontaktach reżimu Saddama Hussajna z Al-Kaidą oraz rzekomym posiadaniem broni masowego rażenia przez ten kraj.
Bardzo wymowne są również słowa: nie jest to miłosna pieśń. Zaśpiewane – podobnie jak refren, w odróżnieniu od zwrotek – w języku angielskim mają za zadanie pogłębić wrażenie, że żyjemy w zamerykanizowanym świecie. To dlatego Lindemann dodaje, że nie śpiewa jej w języku swym. No nie, bo w zglobalizowanym świecie zdominowanym przez Stany Zjednoczone uniwersalnym językiem stał się język angielski. Dodajmy, że to bardzo wymowne, gdyż Rammstein jest jednym z nielicznych zespołów, który zdobył międzynarodowe uznanie śpiewając niemal wyłącznie w języku niemieckim. Dlaczego zwrotki napisane zostały w języku ojczystym grupy? By podkreślić, że język angielski nie jest językiem używanym przez muzyków na co dzień, że oni też są „tymi obcymi”, którzy powinni tylko tak tańczyć, jak im zagrają Amerykanie.
Do utworu został zrealizowany również bardzo wymowny klip wideo. Muzycy Rammsteina występują w nim w charakterze amerykańskich kosmonautów, którzy koncertują i spacerują na… księżycu. Lądowanie na satelicie Ziemi to jeden z największych amerykańskich sukcesów propagandowych w historii; po tym, jak Rosjanie jako pierwsi wysłali człowieka w kosmos – Jurija Gagarina w 1961 roku – Amerykanie za wszelką cenę nie chcieli pozwolić, by to Rosjanie dzierżyli palmę pierwszeństwa jeśli chodzi o postawienie ludzkiej stopy na Srebrnym Globie. Zapewne to z tego powodu z pierwszego lądowania na Księżycu 20 lipca 1969 roku uczyniono tak niewiarygodny spektakl. Bez dwóch zdań chodziło o przyćmienie wyczynu Jurija Gagarina i przywrócenie Stanom Zjednoczonym pozycji lidera w wyścigu o dominację w kosmosie. I zapewne z tego powodu muzycy nawiązali w klipie nakręconym do „Ameriki” akurat do tego wydarzenia.
Co ciekawe, oglądając teledysk nie tak trudno o skojarzenie z oskarżeniami rodem z teorii spiskowych (nt. sfałszowania lądowania na Srebrnym Globie) – muzycy grają i śpiewają wprawdzie w prawdziwych skafandrach rodem z NASA, ale bez hełmów, robią sobie zdjęcia z ogromną Ziemią na niebie nad nimi, a gdy w jednym z końcowych kadrów „Ameriki” kamera odjeżdża wystarczająco daleko, doskonale widać, że wszystko realizowane było w studiu, a muzykom towarzyszy spora ekipa filmowa. Jeśli ktoś wyśmiewa takie teorie, niech się zastanowi: ryzyko, że coś pójdzie nie tak, było ogromne; straty wizerunkowe dla USA wynikające z ewentualnej katastrofy byłyby nie do przecenienia, a istniało przecież jeszcze dodatkowe ryzyko wyprzedzenia Stanów Zjednoczonych w wyścigu na Księżyc przez Związek Radziecki. W tej sytuacji całkiem prawdopodobne wydają się sugestie, że na wszelki wypadek sfinansowano także fikcyjne lądowanie na Srebrnym Globie w studiu.
W teledysku widzimy też wspominane wcześniej sceny ludzi z różnych stron świata zachwyconych amerykańskimi produktami (pizzą, papierosami, hamburgerami itp.) i tańczącymi w rytm oraz podśpiewującymi refren „we’re all living in Amerika”. W niektórych scenach egzotyczni mieszkańcy dalekich krain oglądają sceny z lądowania Apollo 11 na Księżycu na przedpotopowych telewizorach. Widzimy też Świętego Mikołaja odzianego w swoje charakterystyczne czerwonobiałe futro trzymającego maleńkiego mieszkańca Afryki na kolanach. Gdy wydaje się nam, że szczytem kiczu jest scena, w trakcie której nasi bohaterowie emocjonują się na Księżycu… grą na jednorękim bandycie o nazwie – nomen omen – „Star Trek”, już w chwilę potem widzimy jednego z gitarzystów grających na gitarze w trakcie… spaceru w przestrzeni kosmicznej. Tym razem nawet w hełmie na głowie. Jeśli tego nie widzieliście, zobaczcie koniecznie – to wyjątkowy popis kreatywności Tilla i jego kolegów z zespołu.
Podsumowując, ,,Amerika” jest satyrą na amerykanizację współczesnego świata, od której nie bardzo jest jak uciec. Wszyscy chcemy kupować dobre produkty, oglądać wciągające i dobrze zrealizowane kino, używać dobre oprogramowanie, słuchać fajnej muzy, a tak się składa, że to wszystko często pochodzi ze Stanów Zjednoczonych właśnie. Poza tym, nie o to chodzi, by od tego uciekać. Chodzi raczej o to, by mieć wybór. A przede wszystkim o to, by mieć wybór sposobu, w jaki chcemy żyć.
Jednak – jak zwracają uwagę komentatorzy – to wcale nie jest utwór antyamerykański. Jak słusznie zauważa mksNAC w serwisie SongMeanings, ,,Amerika ” jest raczej wymierzona w to, w co Stany Zjednoczone się przeinaczają” i podkreśla dalej, że „my Amerykanie, musimy przestać się obrażać za każdym razem, gdy ktoś się z nami nie zgadza”. Nie bez słuszności podkreśla też, że zawsze należy pamiętać o tym, iż Stany Zjednoczone powstały na bazie przeświadczenia o równości wszystkich ludzi. A tymczasem „zamiast akceptować innych, niezależnie od tego, kim są i w co wierzą, coraz częściej myślimy, że wszyscy powinni być tacy, jak my. To nie jest OK. Takie podejście niszczy odmienność i jest przekonaniem w istocie antyamerykańskim. […] Owszem, naszym humanitarnym obowiązkiem jest pomoc uciskanym i tym, którzy nie są w stanie walczyć o swoje, ale na tym nasza odpowiedzialność się kończy.” Te idealistyczne słowa może i nie do końca są zgodne z realiami politycznymi, ale są na pewno godne przemyślenia. Niejako w kontrapunkcie do mksNAC-a recenzent o pseudonimie andreflood przypomina wypowiedź pierwszego premiera niepodległych Indii, Jawaharlal Nehru: „chcąc współpracować z Ameryką, masz do wyboru albo akceptować autorytet Pentagonu i tracisz wolność, albo autorytet Hollywood, a wtedy tracisz swoją kulturę”…
Parciane pasy, sprężyny jak z dużego fiata – to mogło zadziałać. Teraz nam się wydaje, że technologia musi być bardzo zaawansowana, a przecież wiele dawnych maszyn było zaskakująco prymitywnych.
Zajebisty tekst! Masę ciekawych rzeczy można z niego wynieść, pomijając już sam tekst piosenki. Dzięki! Dobra robota!
Nigdy nie zastanawiałem się o czym jest ten numer. Amerika! Myszka Miki, Coca-cola….wiec chwalą, cieszą się z produktów, cywilizacji. A tu proszę – całkiem co innego, gdy poznać analizę tekstu. Raczej krytykują, podważają, wyśmiewają owczy pęd.
Największy problem to to lądowanie na księżycu – nie wątpiłem do czasu wizyty w Houston. Parciane pasy, sprężyny jak z dużego fiata, przełączniki z radia Amator, kombinezony z materiału jak nasze „szelesty” z lat 80-tych. Czy ta technologia miała szansę „wystrzelić się” poza ziemię i wylądować na tych sprężynach? Nie wiem. Ale długopis NASA pisze do góry nogami 🙂