„Walk With Me In Hell” grupy Lamb of God to bardzo wyjątkowy utwór o… miłości. Kawałek został napisany przez gitarzystę Marka Mortona dla jego ówczesnej narzeczonej. Już sam sposób ujęcia tematu jest co najmniej oryginalny, najbardziej niesamowity (i tragiczny) ciąg dalszy napisało jednak do niego po prostu życie.
Mark Morton rozpoczął pisanie tego utworu w 2004 roku. Tak jak wspomniałem, w zamyśle artysty piosenka miała być nietypowym „love songiem” dla jego ówczesnej sympatii, która następnie została rzeczywiście jego żoną. A jako że to utwór heavymetalowy (gwoli ścisłości, Lamb Of God umieszcza się najczęściej w nurcie groove metal), nie mogło w nim zabraknąć typowej stylistyki zamiast klasycznej. W efekcie powstał tekst, co do tematu którego ktoś nie mający pojęcia o jego genezie mógłby mieć spore problemy z domyśleniem się, „o co kaman”. Zacznijmy zatem tradycyjnie od tłumaczenia liryki.
„Walk With Me In Hell” –
Lamb Of God
Pray for blood
Pray for the cleansing
Pray for the flood
Pray for the end of this nightmare
This lie of a life can, as quickly
as it came, dissolve
We seek only reprieve
And welcome the darkness
The myth of a meaning so lost and forgotten
Take hold of my hand
For you are no longer alone
Walk with me in hell
Pray for solace
Pray for resolve
Pray for a savior
Pray for deliverance, some kinda purpose
A glimpse of a light in this void of existence
Now witness the end of an age
Hope dies in hands of believers
Who seek the truth in the liar’s eyes
Take hold of my hand
For you are no longer alone
Walk with me in hell (x6)
Take hold of my hand
For you are no longer alone
Walk with me in hell (x3)
You’re never alone (x5)
Walk with me in hell
„Przejdź ze mną przez piekło” –
Lamb Of God
Módl się o krew
Módl się o oczyszczenie
Módl się o powódź
Módl się o koniec tego koszmaru
To kłamstwo życia może zniknąć tak szybko,
jak się pojawiło
Szukamy tylko wytchnienia
I witamy ciemności
Mit tak bardzo straconego i zapomnianego sensu
Więc chwyć mnie za rękę
Nie jesteś już sama
Przejdź ze mną przez to piekło
Módl się o ukojenie
Módl się o rozwiązanie
Módl się o zbawiciela
Módl się o ratunek, jakikolwiek cel
O promyk światła w tej pustce egzystencji
A teraz daj świadectwo końca tej ery
Nadzieja umiera w rękach tych, co wierzyli
Szukających prawdy w oczach kłamcy
Więc chwyć mnie za rękę
Nie jesteś już sama
Przejdź ze mną przez to piekło
Więc chwyć mnie za rękę
Nie jesteś już sama
Przejdź ze mną przez to piekło
Nie jesteś już nigdy sama
Przejdź ze mną przez to piekło
„Pragnąłem dać jej znać, jak głębokie są moje uczucia do niej, pisząc tekst, prosiłem moją miłość, by chwyciła mnie za rękę i obiecywałem jej, że nigdy nie będzie sama” – powiedział autor serwisowi The Circle Pit wiele lat później, wyjaśniając źródło swej inspiracji do napisania tej liryki. W zamyśle Marka piosenka ma przedstawiać świat jako miejsce złe i podstępne, które w każdej chwili może zamienić nasze życie w koszmar – to kłamstwo życia może zniknąć tak szybko, jak się pojawiło. W dalszej części utworu dodaje też, że nadzieja umiera w rękach tych, co wierzyli; czyli w rękach osób szukających prawdy w oczach kłamcy. Krótko mówiąc, obdarzanie zaufaniem niewłaściwych osób, obiecujących fałszywe szczęście, z reguły kończy się rozczarowaniem. To dlatego w liryce wielokrotnie pojawia się motyw modlitwy jako sposobu stosowanego od wieków przez ludzi różnych wyznań na zapewnienie sobie przychylności losu.
Najbardziej wymowna jest tutaj zwłaszcza modlitwa z drugiej zwrotki: módl się o ukojenie, módl się o rozwiązanie, módl się o zbawiciela, módl się o ratunek, jakikolwiek cel, o promyk światła w tej pustce egzystencji. Taki właśnie jest świat z punktu widzenia Marka. Wie w związku z tym, że wraz ze swoją narzeczoną szukają tylko wytchnienia. W miłości do swej wybranki serca znalazł jednak coś, o co warto walczyć, by uniknąć zderzenia z pustką i samotnością; sądzi, że jeśli będą kroczyli przez życie wspólnie, być może odnajdą mit tak bardzo straconego i zapomnianego sensu, czyli tego, co naprawdę w życiu ważne. Dlatego romantycznie proponuje swojej partnerce: chwyć mnie za rękę, nie jesteś już sama, przejdź ze mną przez to piekło. Bo razem będzie im po prostu łatwiej stawić temu piekłu na ziemi czoło. Jak mówi Mark we wspomnianej wypowiedzi dla The Circle Pit, „w tamtym czasie absolutnie nie miałem pojęcia, że mój quasi-poetycki pomysł, by poprosić moją partnerkę, żeby ‘poszła ze mną przez to piekło’, wkrótce się ziści”. Chodzi o tragiczne wydarzenia, które miały miejsce cztery lata później. Pierwsza córka pary tuż po urodzeniu trafiła na oddział intensywnej terapii ze względu na infekcję, której doznała.
„Była bardzo, bardzo chora” – opowiedział na łamach The Circle Pit Mark Morton – „a rokowania dla niej nie były jeszcze jasne. Później tego samego dnia na moich ramionach zmarła nasza córeczka Madalyn Grace Morton. Szliśmy przez piekło. Życie naśladowało sztukę.” To straszne, absurdalne i niezrozumiałe cierpienie, którego doświadczyli z żoną, odcisnęło na nich, jak można się spodziewać, gigantyczne piętno. „Skutki traumy tej wielkości, jakich jednostka doświadcza, są odczuwane fizycznie, psychicznie, emocjonalnie i duchowo” – ocenił Mark po latach.
„Ludzie cierpią na bardzo różne sposoby, a kiedy kartki, kwiaty i kondolencje przestają spływać, para zostaje sama ze swoim żalem, rozpaczą i pustką, podczas gdy reszta świata ‘wraca do normalności’.” Ja osobiście miałem szczęście – nie doświadczyłem w swoim życiu traumy utraty własnego dziecka, ale przeszły przez nią bardzo bliskie mi osoby i wiem jedno: piekło, przez które trzeba wtedy przejść, jest nie do ogarnięcia ludzkim rozumem.
Kilka lat później Mark Morton skomponował kolejny utwór pt. „Embers”, opowiadający o traumie związanej z tym wydarzeniem. Jak sam skomentował we wspomnianym serwisie, tym razem jednak to „sztuka naśladowała życie”. I w ten sposób to dziwaczne, okrutne koło życia się zamknęło.
0 komentarzy